Co słychać u "Bliźniaka"?
Zimowisko '12
piątek, 10 lutego 2012
O instruktorach słów kilka
A jak obozy widzą opiekunowie i wolontariusze ? Ci, którzy lubią to co robią, sprawia im to radość pomimo wielu trudności nadal chcą to robić? No własnie trudności...
Głównie pojawiają się tam gdzie w chodzi grę dyscyplina, gdy trzeba zrobić coś na co nie ma się ochoty. Nie jest łatwo jeden osobie zmagać się z 15 innymi, dbać o nich, zapewnić im rozrywkę. To instruktor poświęca się , wysłuchuje wszystkich skarg i zażaleń. Na swoją "klate" przyjmuje wszystkie problemy. Walczy! Stawia czoło przeszkodom. Ale ktoś lub coś powoduje te przeszkody. Twardy charakter, chęć buntu, popisania się ?! - norma. Pomimo tego jest on każde zawołanie, gotowy do pomocy, gotowy by wydać sprawiedliwy wyrok. Nie zniechęca się, nie obraża, nie wyzywa (jak to inni mają w zwyczaju).
Ale o ile więcej by im się chciało, nie chcieli by opuszczać grupy gdyby nie istniały wszystkie te problemy. Każda noc przespana ( min 7 h) dni wypełnione szczerym uśmiechem i salwami śmiechu. Żadnych kłótni, bezkonfliktowe spotkania grup. Ahhh co to było by za życie - pomarzyć tylko możemy !
JEDNAK NADAL CHCEMY I BĘDZIEMY DZIAŁAĆ !!
wtorek, 7 lutego 2012
Co się dzieje !?
Ah ten bal, zamieszanie, aż wkradła nam się mała nie subordynacja. Kelnerki przygotowały się tanecznie, Akademicy przygotowali kotyliony oraz przygotowali do nich zabawę, a Gimnazjaliści zajęli się krótkim teatrzykiem "Księżniczka na ziarnku grochu" oraz przygotowali przepyszną pizze.
niedziela, 5 lutego 2012
HIT ! po obiedni
- Panie Piotrze, ma Pan może coś zimnego na okład ?
- Nie. Otwórz okno, wyjmij rączkę za okno i weź śnieg z parapetu.
- Ale nie ma śniegu
- To weź z dworu
- Ale w co ?
- W ręce, w siatkę
- Nie ma siatki
- To w buta weź!
- Mogę? OK
Wziął buta, napełnił go śniegiem i zaniósł koledze, który PRZYPADKIEM wpadł na ścianę.
Krew, pot i łzy
No dobra... tak drastycznie nie jest ! Przygotowanie do wieczornego balu pełną para od samego rana. Kelnerki szykują stroje, fryzury, makijaże i wszystko co według nich jest potrzebne. Akademicy zajmą się wykonaniem masek, by w jak na gentelmenów przystało prosić piękne Panie do tańca. A Gimnazjum pracuje od świtu do późnego wieczora - zajmują się wystrojem sali i przygotowaniem specjalnego posiłku.
Wszyscy z niecierpliwością czekają na bal(a raczej na te smakołyki) !
Wszyscy z niecierpliwością czekają na bal(a raczej na te smakołyki) !
Zaczynamy zdobywać szczyty
Zdecydowanie radość o spokoju "młodych walczących" była przedwczesna. Wszyscy świetnie bawili się do 2, a nawet 3 nad ranem uciszając siebie na wzajem. Co odważniejszy decydowali się na spacerki wokół drzewka na dworku.
Bywa różnie, są spięcia są i chwile wspólnej zabawy. Których jest więcej ? Oczywiście, że tych z uśmiechem na twarzy !
Obiadek zjedzony, siły uzupełnione - czas je wykorzystać na linach. Trzej druhowie odwiedzili nas ze swoim sprzętem i przygotowali, krótką tyrolkę oraz tzw. mostek. Każda grupa miała okazję skorzystać z atrakcji i przy okazji trochę się wyszaleć.
-Partyzanci są dzielni, łatwo się nie poddadzą. -
Dzień rozpoczęliśmy raczej z wschodem słońca, choć pobudka była zaplanowana na 7:30, ale już o 5:45 dało się słyszeć pierwsze ataki. I tak dotrwaliśmy do apelu o 8:00, śniadanka i pierwszego bloku zajęć.
Bywa różnie, są spięcia są i chwile wspólnej zabawy. Których jest więcej ? Oczywiście, że tych z uśmiechem na twarzy !
Obiadek zjedzony, siły uzupełnione - czas je wykorzystać na linach. Trzej druhowie odwiedzili nas ze swoim sprzętem i przygotowali, krótką tyrolkę oraz tzw. mostek. Każda grupa miała okazję skorzystać z atrakcji i przy okazji trochę się wyszaleć.
Gdy cały "małpi gaik" został złożony, a wszyscy uczestnicy zadowoleni, przyszedł czas na zajęcia z improwizacji z Radosławem Misztalem /No potatoes/. Z zainteresowaniem było różnie, ale dzień zakończyliśmy bardzo miło przy ognisku - śpiewając, tańcząc i wygłupiając się ze sobą.
- Pamiątka musi być - ciuszki ładnie "pachną" ogniskowym dymem. -
Jutro.... kolejny dzień pełen wyzwań. Ale stawimy im czoło !
AHH... Zapomniałam, na kolację były kluski z truskawkami. Jedli, aż im się uszy trzęsły.
sobota, 4 lutego 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)